Świat Lucyferyczny

Powiem jedno...
Wstrząsające....

Mówisz jakbyś miał 80 lat. Nasze ciało ma hormony, różne energie, które przebudzając się w wieku dorastania wybuchają jak wulkan! Nie jest łatwo nad tym zapanować młodemu człowiekowi (nawet Osho o tym mówił, że to jest normalne) i nie można się za to winić, uważać za zwierzę itp.

Twoje posty na mnie nie działają, ale wg mnie wzbudzą w innych poczucie winy i myśli typu "o jeju, to ja nigdy nie osiągnę oświecenia / przebudzenia, bo jestem zezwierzęcony!". Taki rezultat, bo nie potrafią sobie wytłumaczyć, że to co przeżywają jest zupełnie normalne. Najgorsze co można sobie zrobić, to obwiniać się za to jak się funkcjonuje, co się myśli... Grzech jest wtedy, gdy robisz krzywdę sobie. Ktoś, kto nie robi sobie krzywdy, nie jest w stanie wyrządzić jej innej istocie.

Jeżeli nie zaakceptujemy procesów, jakie w nas zachodzą i ciągle będziemy mieć do siebie jakieś "ale" to gwarantuję każdemu, że nigdy nie osiągnie żadnego przebudzenia, oświecenia ani nic z tych rzeczy. Skąd wiem? Bo to przechodziłam i przechodzę z każdym dniem, bo żyję tak samo jak wszyscy, mam te same problemy, też muszę sobie radzić na świecie. Może widzę więcej, może szybciej wyciągam wnioski, ale mówię na swoim doświadczeniu, a nie jakiejś wiedzy z książek. I nie chcę, żeby mi ktokolwiek uwierzył, chciałabym, żebyście to sprawdzili na sobie, nie macie nic do stracenia.

Ewelina, większość z tych procesów wynika z niekorzystnego składu diety. Tak naprawdę człowiek w nie patologicznym stanie biochemicznym ( żywiący się optymalnie) nie jest sterowany przez żadne hormony wybuchające jak wulkan .
Tylko w patologicznym stanie biochemicznym organizmu takie cuś jest.
A Osho nie ma pojęcia na temat biochemii nic.

Tak więc uleganie hormonom=zła dieta=zły stan iochemiczny organizmu=patologiczna czynność umysłu=zezwierzęcenie.

Aha, czyli znowu biochemia... Spoko, nic już nie mówię.