Powtarzający się sen - wyłamywanie zębów

Witam wszystkich,

Od lutego dręczy mnie powtarzający się sen. Średnio powraca ok. 2-3 razy w miesiącu, chociaż czasami śni mi się kilka nocy pod rząd. Wychodzę z założenia, że skoro jest to sen, powtarzający się, to moja podświadomość chce mi coś zakomunikować, jednak ja nie jestem w stanie odczytać jej przesłania.

W tym śnie nie mam w ogóle kontroli nad swoim ciałem. Jakaś siła mną kieruje i sprawia, że zaciskają mi się szczęki w taki sposób, że dolny prawy kieł zachodzi na górny prawy kieł (nie wiem, czy obrazowo to przedstawiłam - dolna szczęka jest uniesiona do góry i wysunięta, żeby kły się zahaczyły o siebie). Następnie z całej siły, jaką posiadam, dolny kieł forsuje górnego, aby ten złamał się lub wypadł. Trwa to prawie przez cały sen, towarzyszy temu ogromny ból, który jest nie do zniesienia. Czuję wielkie przerażenie, lęk i rozpacz, bardzo pragnę, żeby przestać sama zadawać sobie ból, jednak nie mam wpływu na to, co robię. Często w tym śnie próbuję z tym walczyć - płakać, krzyczeć, wierzgać się po całym pokoju, ale to nic nie daje. Kiedy już górny kieł zostaje ostatecznie wyłamany, ścisk szczęk ustępuje, jednak ja jestem w totalnej rozsypce, wielkim szoku. Dotykam językiem ostrych pozostałości po zębie, z przerażeniem i wielkimi oporami spoglądam w lustro i nie mogę uwierzyć, że sama sobie zrobiłam taką krzywdę.

Zazwyczaj po takim śnie budzę się w środku nocy zlana potem i jeszcze długo nie mogę dojść do siebie - serce wali mi jak oszalałe. Kilka razy obudziłam się nawet z krzykiem. Czasami też po przebudzeniu czuję, że mam łzy na policzkach.

Uprzedzając Wasze pytania od razu powiem, że zapytałam się dentysty, czy nie ma żadnych przesłanek, czy zaciskam szczęki podczas snu, a on odpowiedział, że wszystko jest ok.

Naprawdę zależy mi na zinterpretowaniu tego snu, który nie pozwala mi spokojnie spać.

Z góry Wam dziękuję za wszystkie odpowiedzi.

Jeżeli dentysta na 100% wykluczył bruksizm, pozostaje jakiś głęboki konflikt wewnętrzny, z którym nie potrafisz się uporać.
Kły, jak u większości zwierząt, służą do rozszarpywania pokarmu oraz do obrony. Ty we śnie czujesz się bezwolna i do tego wyłamujesz sobie kły, pozbawiasz się obrony. Nie wiem jak wygląda Twoje życie, ale takie sny raczej nie trafiają się osobom żyjącym w zgodzie ze sobą.

Bakchus, czyli uważasz że sytuacje w jakich się znajdujemy nie są powiązane z naszym wnętrzem? To raz, a dwa; czy brak realizacji własnych planów i marzeń jest życiem w zgodzie ze sobą? Bo tak wynika z tego co piszesz.
Każda sytuacja jak nas dotyka ma odbicie w naszym wnętrzu. Jeżeli jest ona dla nas nie wygodna, rodzi się konflikt.
Jeżeli zaś realizujemy swoje marzenia, plany to to jest droga do realizacji siebie, co zaś za tym idzie, życia ze sobą w zgodzie.
A psycholog by się owszem przydał, tak jak i lekarz ogólny.

Panta rhei to z greckiego, wszystko płynie i dotyczy praw zmienności we wszechświecie, więc nie wiem dlaczego używasz go obrazowania odbicia. Na krakaniu jak wszystkie wrony w okół, oparł się już nie jeden blok jaki w sobie wywołaliśmy. Wszystko jest dobre-byle z umiarem i nie za każdą cenę.
Gdyby zaś poświęcenie swoich marzeń było świadome i w pełni akceptowane, na pewno nie odbijało by się w snach takim echem. Umysł spokojny, to i sny spokojne, to najprostsza z zasad tłumaczenia obrazów sennych.

wg netykiety wszyscy w necie są na Ty.



cierpienie nie ma nic wspólnego z lekcjami życiowymi, tak jak zatwardzenie nie ma wpływu na ocenę z biochemii. Chyba że ktoś naprawdę nie może się otrząsnąć z chrześcijańskich tworów myślowych.



to znaczy u kogo tak nie jest ?

każdy ma prawo myśleć o sobie co chce, nie wnikam.



Pytałem o prostą, elementarną zależność kiedy osoba o spokojnym umyśle ma niespokojne sny. Nie trzeba w tym celu wywoływać konkretnych osób